wtorek, 10 września 2013

004 - "Hey sexy lady"

Następnego dnia unikałam Justina jak tylko to możliwe. Nie obchodzi mnie to jak bardzo się starał aby porozmawiać ze mną, ale pogodziłam się z jego niegrzecznymi i złośliwymi komentarzami. Zadzwoniłam do Stacey po tym co się stało i rozmawiałam z nią, mówiąc jej wszystko. Myślała, że na początku był słodki, ale potem okazał się kompletnym dupkiem. On się nie zmienił, nie było sensu żeby nawet próbował. Teraz, gdy o tym pomyślę, on nawet nie drażni innych ludzi, tak jak mnie.
Stacey i ja siedziałyśmy w bufecie, gdy ktoś poklepał mnie po ramieniu.
- Co?! - Krzyknęłam myśląc, że to Justin, ale okazało się, że to Ryan.
- Woah. - Podniósł ręce do góry w geście poddania się, spuściłam głowę w zakłopotaniu.
- Przepraszam. Myślałam, że jesteś kimś innym. - Przyznałam, odkładając mój widelec.
- Myślałaś, że to Justin, prawda? - Uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Stacey tylko spojrzała na niego głupkowato, przez co się uśmiechnęłam, bo wiedziałam, że zakochała się w nim.
- Słuchaj, chcę tylko powiedzieć, że Justin zwykle nie myśli zanim coś powie. On drażni wiele osób, ale uwielbia drażnić ciebie. - Spojrzał za siebie, a potem na mnie.
- Po prostu mu wybacz. Albo porozmawiaj z nim. Cokolwiek! Bo doprowadza nas do szału, z tymi cholernymi 10 dniami, bezmyślnie się na to zgodziliście. - Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- Okej. Porozmawiam z nim. Ale nie rozumiem tego. Jesteście bardzo mili i nie drażnicie ludzi, więc dlaczego jesteście najlepszymi kumplami Justina? - Zapytałam nie rozumiejąc jak powstała ta przyjaźń. Wstał, kładąc dłoń na moim ramieniu.
- On wcale nie jest zły, kiedy naprawdę go poznasz. - Przed odejściem uśmiechnął się do Stacey, na co ona spojrzała w dół ukrywając rumieniec.
- Ktoś tu lubi Ryana. - Dokuczałam jej, a ona zachichotała.
- On jest tak cholernie ładny. I... inny niż reszta chłopaków. - Rozpływała się patrząc na niego. Ktoś inny dotknął mojego ramienia, ale tym razem to był Justin.
- Na zewnątrz? - Spojrzał na mnie winny, z czym się zgadzam. Oboje wyszliśmy na zewnątrz, jak tylko uderzył w nas ciepły wiatr on zaczął swoje przeprosiny.
- Przepraszam za wczoraj. Moje usta mają własny rozum i mówią co chcą. Jeśli mam sprawić, że zakochasz się we mnie to, to nie jest dobry początek. - Westchnął przebiegając placami po jedwabistych włosach. Spojrzałam w jego oczy, aby zobaczyć, czy jest mu na prawdę przykro i wydawało mi się, że tak. Pokiwałam głową.
- Dobrze, wybaczam ci. Ale musisz pamiętać, że nie jestem taka jak inne dziewczyny. Jestem bardziej nieustępliwa, więc cokolwiek rzucisz we mnie, ja po prostu to ignoruję, albo odpłacam ci się tym samym. Inne dziewczyny zmiękły by na słowa, które mówisz do mnie. Stałe drażnienie, komentarze i sprowadzanie ludzi na dno może mieć poważne konsekwencje, więc po prostu uważaj na to co mówisz. Czasem jestem wdzięczna, że wybrałeś mnie, bo przeszłam przez tyle gówna w życiu, że nie przeszkadza mi to tak bardzo. - Nie wiem dlaczego powiedziałam to do niego. To było jak wymiociny słów i chciałam tylko aby wiedział.
- J..j..a przepraszam. - Jego twarz zarejestrowała wszystko co powiedziałam do niego, wyglądał zupełnie pusto, ale pełen żalu.
- Jes-jest w porządku. Po prostu... przestań z chamstwem. - Mruknęłam zanim zamknął mnie w uścisku. Byłam tak zszokowana jego ruchów, że nawet go nie przytuliłam z powrotem, do momentu kiedy pomyślałam, że to będzie niemiłe z mojej strony, ponieważ Justin przytula bardzo rzadko, chciałam by więcej ludzi było tego świadkiem. Niepewnie objęłam go w pasie próbując zrozumieć co się dzieje. Czy uderzyłam w czułe miejsce i wreszcie mogę dotrzeć do niego? Nie wiem... ale nie narzekam.
Pośpiesznie odsunął się do uścisku, niezręcznie podrapał się po karku.
- Więc... jest dziś impreza w klubie, na mieście. Wiele osób ze szkoły idzie. Chcesz iść? - Zapytał pośpiesznie. Pomyślałam, że Stacey nawijała o niej cały dzień.
- Jasne. Tylko ty i ja? - Zapytałam nie pewna tego co dzisiaj wieczorem może się stać.
- Jeśli tylko tego chcesz. -  Wyszeptał obrzydliwie, wywróciłam oczami. 'Pamiętaj Kendall, on po prostu chce abyś zakochała się w nim. Bądź twarda jak to tylko możliwe.' Pomyślałam.
- Cóż, Stacey myślała żeby iść, więc... - Urwałam, wiedząc jak to się zakończy. Szybko skinął głową przed dodaniem.
- Tak. Okej. Ryan też chciał przyjść. Więc...
- Tak. Dobrze.
Oboje skinęliśmy na siebie, zanim poszliśmy własnymi ścieżkami.

***

- Co powinnam ubrać?! - Stacey krzyczała do telefonu na mnie. Byłam w swoim domu wybierając mój strój podczas, kiedy ona robiła to samo.
- Uspokój się Stacey. Zamierzam po prostu ubrać jakieś jasne, kolorowe szorty i top. Do tego kurtka. Możesz założyć sukienkę, którą kupiłaś, kiedy robiłyśmy zakupy w centrum handlowym, w zeszłym tygodniu. - Stacey znowu krzyknęła do telefonu przez co skrzywiłam się nieznacznie.
- Kendall, jesteś wygaszaczem życia!
Uśmiechnęłam się, wybrałam biżuterię pasującą do mojego stroju.
- Więc, Ryan tam będzie. - Dokuczyłam jej wiedząc, że rumieni się jak szalona.
- Wiem! - Zapiszczała. - Rozmawiałam z nim trochę w szkole, ale myślę, że w trakcie imprezy mogłabym...
Mój telefon zaczął piszczeć informując mnie, że miałam kolejne połączenie na linii.
- Chwila Stacey. Ktoś dzwoni. Spotkamy się na imprezie, dobrze? - Zgodziła się i rozłączyła się, pozwalając mi odebrać drugi.
- Halo?
- Hey sexy lady. - Chrapliwy głos przemówił.
- Kto dał ci mój numer?!
- Twoja najlepsza przyjaciółka Stacey naprawdę chce żebym wygrał, prawda? To dziwne biorąc po uwagę, że jest twoją najlepszą przyjaciółką, ale nie narzekam. - Justin z pewnością uśmiechał się do telefon. Odsunęłam telefon ode mnie i mruknęłam jakieś przekleństwo pod nosem.
- Co to ma być? - Rzuciłam się na niego chcąc aby ta rozmowa była jak najkrótsza.
- Woah, agresywna. Chciałem tylko powiedzieć, że przyjadę do ciebie po siódmej. - Po prostu powiedział.
- Oh, dobrze. Do zobaczenia. - Usiadłam na brzegu łóżka.
- Do zobaczenia wkrótce, kochanie. - On na pewno uśmiechnął się w ostatnich słowach przed rozłączeniem się. Przewróciłam oczami i zdecydowałam się na szybki prysznic, biorąc pod uwagę, że nie zrobiłam tego rano.
Wchodząc do prysznica, odkręciłam ciepła wodę pozwalając aby uderzyła o moją miękką skórę. Czułam się tak orzeźwiona, zmyłam wszystkie moje problemy wraz z zanieczyszczeniami. Po przygotowaniu się na zmianę temperatury, wyskoczyłam z pod prysznica szybko owijając ręcznik wokół mnie.
Założyłam mój biustonosz i majtki, wsunęłam moje szorty i top upewniając się czy nie wyglądam zbyt skąpo lub jak kompletna dziwka jak reszta dziewczyna w mojej szkole wydaje się być. Wysuszyłam włosy, następnie nałożyłam trochę makijażu i wsunęłam obcasy. Nawet nie mogłam sobie przypomnieć dlaczego zgodziłam się pójść z Justinem na tą imprezę.
Impreza oznacza problem, zwłaszcza kiedy jesteś z kimś. Wszędzie jest alkohol, powoduje że ludzie tracą zdrowe zmysły i robią rzeczy, który później żałują. Nie chciałam robić tego z Justinem, ponieważ:
a) to byłoby wręcz dziwne,
b) Bóg wie, co ja myślałabym o nim później
c) TO BYŁOBY DZIWNE!
Kręcąc głową na moje myśli, szukałam w mojej szafie torbę. Dzwonek zadzwonił do drzwi, jak tylko ją wyciągnęłam, więc zarzuciłam ją na ramię, chwyciłam mój telefon i ostrożnie zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, spuszczając wzrok bo wciąż próbowałam zamknąć moją torebkę.
- Cze... - Usłyszałam jego głęboki głos przede mną, ale urwał. Ostatecznie zamknęłam zapięcie mojej torebki, przeniosłam mój wzrok na Justin, który tylko na mnie patrzył. Jego oczy wędrowały od moich pomalowanych paznokci u stóp, do moich jasnych, brązowych oczu. Rumieńce pojawiły się na moich policzkach od czucia jego wzroku na sobie.
- Przestań - Wyszeptałam, nieznacznie szurając moimi nogami.
- Przepraszam. Wyglądasz... gorąco. - Uśmiechnął się do mnie wreszcie odwracając ode mnie wzrok. Przewróciłam oczami na jego ogólny komentarz.
- Masz wiele słów do wyboru i wybrałeś gorący? Typowy facet. - Jęknęłam, wzięłam klucze od domu z blatu i zamknęłam za sobą drzwi.
Zaśmiał się idąc przede mną. Wzięłam to jako szansę, abym mogła zobaczyć co miał na sobie... nie chcę tego przyznawać, ale wyglądał naprawdę dobrze. Różnił się od jego zwykłem marynarki i dżinsów. Jego włosy były ułożone jak zwykle, miał na sobie biała koszulkę z napisem YOLO, czarne obcisłe dżinsy, czarną skórzaną kurtkę i białe buty Supra, które zdobiły jego nogi idealnie. Jeden złoty łańcuch niedbale zawieszony na szyi dodaje klimat Bad Boya.
Kiedy obszedł dookoła swój samochód do siedzenia kierowcy, potrząsnęłam głową na myśli zbierające się w niej.
- Nie ma nikogo w domu? - Spytał przygotowując samochód do jazdy. Pokręciłam głową, patrząc przez okno.
- Wymknęłaś się? - Uśmiechnął się do mnie, pokręciłam głową.
- Moi rodzice pracują do późna, a ja już powiedziałam, że idę na imprezę ze Stacey. - Powiedziałam ukrywając mały szczegół.
- Ale nie powiedziałaś im, że idziesz ze mną, prawda? - Uśmiechnął się, skręcając w lewo na światłach. Bawiłam się moimi palcami nie chcąc odpowiedzieć na pytanie. Nie powiedziałam moim rodzicom, biorąc pod uwagę, że nie wiedzieli o moim zakładzie, i ostatnią rzeczą jaką chciałam to moi rodzice na plecach, czy Justin jest moim chłopakiem, czy nie.
- Jak długo będziemy tam jechać? - Jęknęłam jak małe dziecko. Chciałam tylko wydostać się z tego samochodu i zobaczyć Stacey. Zamierzam trzymać Justina z dala ode mnie, to cała impreza.
- To tutaj. - Po prostu stwierdził, parkując na krawężniku. Słońce już w większości zaszło, które sprawiło, że niebo miało głęboki, purpurowy kolor. Klub był oświetlony jasnym neonem, muzyka rozbrzmiewała przez otwarte drzwi. Otworzyłam drzwi i wyszłam, pisząc do Stacey z zapytaniem gdzie jest. Justin pojawił się obok mnie, trzymając swoją rękę przede mną. Początkowo nie rozumiałam o co chodzi dopóki nie splótł swojej ręki z moją.
Miałam krzyknąć na niego, pytając co robi, ale potem przypomniałam sobie. Lekko pociągnął mnie do środka, trzymając blisko siebie. Na początku czułam się dziwnie, ale potem miałam wrażenie, że jego ręka spleciona z moją należała tam. Było to dziwne, kłopotliwe w tym samym czasie. Wzruszyłam ramionami czując się nieobecna, kiedy grupa dziewczyn nagle pojawiła się wokół nas.
Wszystkie skrzywiły się na mnie, ale trzepotały swoimi rzęsami na Justina. Przeczesał wolną ręką włosy, luzując uścisk mojej dłoni. Moje usta były szeroko otwarte na to jakim on był dupkiem. Powinien być uroczy i miły dla mnie, aby się w nim zakochała, lecz on jest irytujący i graczem.
Odsunęłam moją rękę, patrzyłam co robił. Grupa dziewczyn zmalała do dwóch, obie były po obu jego stronach. Jego ręce były owinięte wokół ich bioder przyciągając je bliżej. Obydwie wyglądały jak plastikowe lalki Barbie - ich wybielone blond włosy opadały na ich nagie, chude ramiona, a ich piersi praktycznie wylewały się z ich sukienek. Miały trudności z przykryciem ich tyłka, ich sukienki były za krótkie. Chichotały obrzydliwie na każdy drobiazg, który powiedział, a powiedział dwa słowa.
Miałam ochotę zwymiotować na ich widok, więc postanowiłam odejść od nich, on całkowicie zapomniał o mnie. Wreszcie znalazłam Stacey, która rozmawiała z Ryanem w rogu, podeszłam do nich starając się zostać nie zauważona. Mieli tak prostą rozmowę, ale płynęła im bardzo dobrze. Uśmiechnęłam się, że moja najlepsza przyjaciółka miałam już swojego chłopaka, ale byłam zasmucona faktem, że ja utknęłam z Justinem.
- Pójdę po kilka drinków. - Ryan uśmiechnął się do Stacey. - Chcesz jeden Kendall? - Grzecznie zapytał, sprawiając że zastanawiałam się jak zaprzyjaźnił się z graczem.
- Nie, dziękuję. - Uśmiechnęłam się i poszedł.
- Więc, jak z Justinem? - Niepewnie mówiła wiedząc, że mogłabym wybuchnąć w każdej chwili.
- Ja po prostu go nie rozumiem. Przeprosił mnie za to, że był niemiły i naprawde myślałam, że jest miły, kiedy zaprosił mnie, aby przyjść z nim na ta imprezę. Ale on jest zwykłym dupkiem. - Westchnęłam starając się uspokoić. - To znaczy, mam powód do bycia wkurzona na niego, bo zaprosił mnie i teraz jest po prostu wokół kilku dziwek, które patrzą na niego jakby był Bogiem seksu. To znaczy... CHODŹ! - Pobiegłam, trzymając Stacey za ramiona. Miała bardzo zdziwiony wyraz twarzy, do czasu gdy nie zamienił się w uśmieszek.
- Myślę, że ktoś tu jest zazdrosny. - Powiedziała. Jęknęłam i położyłam głowę na jej ramieniu, ukrywając twarz. Nie jestem zazdrosna.... prawda? Naprawdę nie mam powodu, aby być, bo nie jestem w nim zakochana. Wymazałam myśli z mojej głowy i wstałam.
 - Mam zamiar iść się bawić. - Po prostu stwierdziłam, przed wyruszeniem na środek parkietu. Znałam sporo ludzi, więc to nie było trudne do dobre zabawy. Było kilka dziewczyny z którymi rozmawiałam dość często i inni chłopcy z którymi rozmawiałam kilka razy.
Niggas in Paris się skończyło, powodując kolejną piosenkę do dudnienia.


Patrzyłem jak Kendall odchodzi, przewracając oczami, jak zwykle kiedy jest zła lub ma po prostu dość. Mógłbym powiedzieć, że była już trochę zirytowana, a może nawet zazdrosna, co było dobre. Nie spodziewałem się tego. Dziewczyny, które akurat się do mnie zbliżyły był zabawne, więc zaryzykowałem.
Obecnie opierałem się na balkonie patrząc na resztę klubu, badając wzrokiem tłum. Ryan dał dwa pozdrowienia palcem, kiedy zobaczyłem go w rogu ze Stacey. Byłem zadowolony, mój chłopak był w końcu z dziewczyną. Biorąc łyk piwa, wreszcie znalazłem Kendall.
Vegas Girl Conora Maynarda dudniło przez głośniki, wszyscy ludzie tańczyli razem. Kendall wypiła duszkiem to co zostało w jej czerwonym kubeczku i przerzuciła go przez głowę. Krzyczała "woo", jej ręce były w powietrzu przez co zachichotałem. Wątpię, że to przez alkohol, ona wygląda na dziewczynę, która nie pije.
That there, let me break it off
All the pressure that you got, let me take it off
I swear, we're gonna make it hot
Put your hands in the air, don't stop
I'll knock you down like you're Keri
Forget your name like Rihanna
You can run the world, Queen B
Be unthinkable, Alicia
We can go so far if she let go
And I ain't gonna leave without her

Przez cały wers poruszała się tak perfekcyjnie, wyglądała jakby była zawodową tancerką. Jej ręce poruszały się razem przed nią, a jej biodra kołysały się z boku na bok. Stacey i Ryan dołączyli do niej, cała trójka śmiała się z siebie. Wypiłem całe piwo, które trzymałem w ręce, położyłem puszkę na podłodze i obserwowałem ją.

This is for the girl that can get down low
The whole club wanna see you go
Ey, shake, shake like you're famous, girl

Zniżała swoje ruchy, jej biodra poruszały się na boki, uśmiechnąłem się lekko, widząc jak seksowna była.

Head back, lay it down like a Vegas girl

Odrzuciła głowę do tyłu i zrobiła małe dougie*, moje brwi się uniosły bo nie spodziewałem się że to zrobi.

Bass coming down so hard
That little dress breaking every heart
Ey, shake, shake like you're famous, girl
Head back, lay it down like a Vegas girl

Ona naprawdę wie jak kogoś zaskoczyć i podoba mi się to. Nie, nie zakochałem się w niej... Bynajmniej, tak nie sądzę...

* Dougie to taki charakterystyczny taniec, jest z nim pełno filmików na youtubie.

Jest i czwórka! 
Mamy nadzieję, że Wam się podoba. :)
J & N.


1 komentarz:

  1. oooo, podoba mi się to opowiadanie <33
    Mogłabym być informowana o nowych rozdziałach ? ;)

    OdpowiedzUsuń